23:00 czyli późny wieczór, a ona idzie z miseczkami do kotów po schodach.
Nie wiadomo kiedy, jak i gdzie poczuła jak schodek sam się spod jej pięty wyślizguje, a ona ląduje na półpiętrze w dziwnej pozycji z podgiętą nogą.
Oczywiście spodnie ochlapane na maksa mokrym kocim jedzeniem.
Siedzi i myśli:
-Kostka mnie boli, pęknięta? Eeee, chyba nie, bo bym z bólu wyła…. Wszyscy śpią, jakbym zaczęła wrzeszczeć, to cały dom by stanął na nogi, ale śmiesznie by było albo nie 🙂
Siedzi. Wreszcie się pozbierała, z lekko bolącą kostką pokuśtykała do kuchni.
Zrobiła na nowo mokre dla kotów, pokulała z tymi miseczkami do kotów, zostawiła, wróciła do sypialni i myśli.
-Pasuję do kotów, bo spadam na 4 łapy i nic mi nie jest…
Oby jak najmniej takich przygód było w przyszłości a najlepiej wcale 😉
Całe szczęście i dobrze, że nic poważnego się nie stało 🙂 teraz na każdym kroku trzeba na siebie uważać 🙂 Kochani pozdrawiam serdecznie! 🙂
Wczoraj o mały włos nie padłam na kolana podczas schodzenia ze schodów, na szczęście w ostatniej chwili chwyciłam się poręczy. Na szczęście nic nie niosłam. 🙂
Na szczęście nie na schodach, bo w domku. Krysiu, uważaj na siebie !!
Wesołych świąt. Dużo zdrowia i uśmiechu na każdy dzień.
Co za przygody tuż przed świętami 🙂 Dobrze, że nic poważnego się nie stało.
Dobrze, że ta historia tak się zakończyła! Dużo zdrówka życzę 🙂
Oj trzeba wszędzie uważąć, a szpitali teraz unikać, chociaż ja tam niebawem skończe chcąc nie chcąc 😀
Teraz to nie za ciekawie jest chorować, więc lepiej uważać. Dużo zdrowia!